Uraczyłam Was już kiedyś na tym blogu historią moją i mojego kindla, ale nie spotkała się ona ze zbytnim entuzjazmem (właściwie to z żadną reakcją się nie spotkała). Dlatego uznałam, że może nie powinnam dalej brnąć w ten temat i dość szybko zarzuciłam wszystkie swoje projekty związane z pokrowcami na czytniki książek.
Na szczęście los chciał mnie obdarzyć kolejną wersją czytnika (tym razem Papierwhite), a w związku z tym musiałam ruszyć pokryte pajęczynami dawne pomysły i zadbać o ochronę na mojego nowego skarbu.
Wersja jeansowa, była bardziej wakacyjna i boho, wersja koronkowa jest znacznie bardziej elegancka. Przyznaję, że nie zawsze pasuje do mojego codziennego looku i nie jest to najpraktyczniejsze rozwiązanie jeżeli chodzi o zapewnienie ochrony, ale nadal pozostaje jedyne w swoim rodzaju i silnie spersonalizowane, a to dla mnie duża zaleta.
Etui szyte maszynowo i wykańczane ręcznie. Użyłam czarnej grubej bawełny, elastycznej koronki - czarnej i złotej ozdobnej, żółtego filcu i oczywiście zamka błyskawicznego. Taki śliczny złoty motyw mam z secondhandowej skróconej przez moją koleżankę sukienki. Przyznaję, że nie mam pojęcia, gdzie w naturalnych warunkach (tj. w sklepach z tkaninami), dostać takie cudo za jakąś przystępną cenę. Motyw koronki jest dwustronny, ta strona, której akurat nie widać na zdjęciach, jest trochę mniej ozdobna, za to cała w złocie. Zaś przednia część złożona jest na zakładkę ;)
Dzięki samodzielnemu szyciu mogłam dopasować rozmiary etui do swojej wersji czytnika, a wiadomo, że każda z nich minimalnie się różni. Kto wie, może wrócę do planów etui otwieranych i stylizowanych na książki? Pewnie od ostatniego wpisu już mnóstwo takich cudeniek powstało i z powodzeniem można je znaleźć w Internetach. Pozostaje tylko pytanie, czy bezpieczniejszy i praktyczniejszy jest firmowy pokrowiec, czy może w domowych warunkach można stworzyć coś dającego podobną gwarancję ochrony, a jednocześnie dużo przyjemniejsze doznania estetyczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz