Dzisiaj wróciłam z obozu i muszę się Wam pochwalić, że moje etui na czytnik jak najbardziej dało radę!
Co prawda pewnie pomogłam mu w tym ja... zeschizowana cały czas strzegłam go jak oka w głowie. Zwłaszcza żeby nikt na nim nie usiadł, ani nie przywalił plecaka podręcznego gdzie się znajdował -.-''
Z ciekawostek dodam, że Kindla załadowałam tylko raz i jak na razie bateria trzyma się dzielnie od dwóch tygodni :D
Tym razem pokażę Wam coś co stworzyłam zaraz przed wyjazdem. Rzecz ta powstała z myślą o mojej przyjaciółce.
Właściwie to było tak: w tłumie ludzi mignął mi gdzieś napis na koszulce "Strawberry Fields Forever" i od razu pomyślałam, że wspaniale byłoby go ozdobić morzem truskawek. Do tego doszła mania na farbowanie i tworzenie tzw. ombre oraz miłość do koloru zwanego, przez firmę produkującą farbki, amarantowym. W rzeczywistości wychodzi on znacznie bladziej niż na opakowaniu, a w połączeniu z czerwonym i małą ilością żółtego ukazuje się coś, co możecie zobaczyć poniżej.
Koszulka wykonana z bawełny, zakupiona w secondhandzie. Wycięty dekolt, wszystko farbowane w farbkach do tkanin.
Niestety nie zmierzyłam wielkości, ponieważ koszulkę podarowałam już parę godzin po jej wyschnięciu.
Moim zdaniem idealna na lato wiernie odwzorowuje truskawkowe pola ;)