sobota, 27 lipca 2013

005 Koszulka "Strawberry Fields Forever"

Dzisiaj wróciłam z obozu i muszę się Wam pochwalić, że moje etui na czytnik jak najbardziej dało radę!
 Co prawda pewnie pomogłam mu w tym ja... zeschizowana cały czas strzegłam go jak oka w głowie. Zwłaszcza żeby nikt na nim nie usiadł, ani nie przywalił plecaka podręcznego gdzie się znajdował -.-''
Z ciekawostek dodam, że Kindla załadowałam tylko raz i jak na razie bateria trzyma się dzielnie od dwóch tygodni :D

Tym razem pokażę Wam coś co stworzyłam zaraz przed wyjazdem. Rzecz ta powstała z myślą o mojej przyjaciółce.
Właściwie to było tak: w tłumie ludzi mignął mi gdzieś napis na koszulce "Strawberry Fields Forever" i od razu pomyślałam, że wspaniale byłoby go ozdobić morzem truskawek. Do tego doszła mania na farbowanie i tworzenie tzw. ombre oraz miłość do koloru zwanego, przez firmę produkującą farbki, amarantowym. W rzeczywistości wychodzi on znacznie bladziej niż na opakowaniu, a w połączeniu z czerwonym i małą ilością żółtego ukazuje się coś, co możecie zobaczyć poniżej.


Koszulka wykonana z bawełny, zakupiona w secondhandzie. Wycięty dekolt, wszystko farbowane w farbkach do tkanin. 
Niestety nie zmierzyłam wielkości, ponieważ koszulkę podarowałam już parę godzin po jej wyschnięciu.
Moim zdaniem idealna na lato wiernie odwzorowuje truskawkowe pola ;)




czwartek, 11 lipca 2013

004 Etui na czytnik książek - Amazon Kindle


Przyznaję, że zawsze byłam zwolenniczką namacalnych książek - w końcu nic tak nie umila czytania jak możliwość nerwowego przewracania kartek, ściskania książki i wdychania jej zapachu. Oczywiście napiszę tutaj też, że korzystanie z książek w każdym miejscu, o każdej porze nie zawsze było dla mnie najlepszym rozwiązaniem. Parę z nich przypłaciło to zagięciami stron, a niektóre nawet ich zalaniem (tak bardzo kusi możliwość czytania w wannie wypełnionej po brzegi gorącą wodą!)... 
Dlatego kiedy e-booki zaczęły cieszyć się popularnością zawiesiłam na chwilę na nich swój wzrok, a później... poszłam do biblioteki ^^ Pomimo faktu, że od dłuższego czasu czytam już znacznie mniej z powodu braku czasu (nie lubię zaczynać, a później odrywać się przez jakieś przyjemniejsze rzeczy jak nauka, jedzenie, czy spanie), najwidoczniej swoim nawykiem czytania wszędzie, zyskałam sobie u mojej rodziny status "Nadwornej Czytaczki Książek". 
Tak oto kiedy nadeszły moje urodziny w jednej z torebek na prezenty zauważyłam coś co bardzo przypominało mi tableta... jednak po dokładniejszym przyjrzeniu się, odkryłam, że jest to coś dla mnie znacznie bardziej wartościowego! 
Amazon Kindle to czytniki książek, a dokładniej wg. wiki: " to przenośne urządzenie do czytania książek elektronicznych, e-gazet, wykorzystujące ekran w technologii E Ink, wprowadzone przez firmę Amazon.com"
Powiem Wam szczerze, że wcześniej nawet nie myślałam, że takie urządzenie swoim istnieniem mogłoby mnie uszczęśliwić, ale patrząc na mojego kindelka poczułam, że rodzina w końcu faktycznie dała mi trafiony prezent i to nie w dziesiątkę, a w setkę!

Przechodząc do tematu dzisiejszego posta...
widząc kindelka i porównując jego wagę (a waży naprawdę bardzo mało!) z opasłymi książkami, które i tak ciężko mi zmieścić w moim bagażu wakacyjnym, postanowiłam zabrać go na swój wakacyjny wyjazd. Wyjazd nie byle jaki, bo z plecakiem i pod namioty na dwa tygodnie. Dlatego też od razu nasuwa się myśl o ochronnym pokrowcu, żebym nie zniszczyła swojego nowego skarbu przedwcześnie. 

Tak powstała pierwsza wersja, na razie "light".


Saszetka wykonana z jeansu, koronki i różowego filcu. 

Służy do przechowywania, dlatego ma zamek jedynie z boku (mam już pomysły na etui otwierane, coś na kształt okładki zeszytu, czy notesika).

Wymiary: 
 13 cm. x 18 cm. x 1 cm
(mieści się w nim Kindle Classic)



Zapomniałam zrobić zdjęcia pokazujące środek!
Wewnątrz znajduje się wściekle różowy filc (a tak dla kontrastu!), który ma zapobiegać ryskom na wyświetlaczu i wgl na całym czytniku ;)



poniedziałek, 1 lipca 2013

003 Arbuzowe spodenki

Nadszedł w końcu wakacji czas!
Tak jak wszyscy mam więc więcej czasu, a co za tym idzie już zacieram łapki żeby stworzyć coś nowego... Pod moją ścianą piętrzą się używane ciuchy, które kupowałam widząc okazję i mając już w swojej głowie wizje na ich przeróbkę. Niestety brak czasu żeby usiąść na dłużej i się tym zająć sprawił, że od jakiegoś czasu ta sterta leży tam jak leżała :(
Nawet zdjęć spodenek, które zrobiłam już daaaawno temu (właśnie z myślą o lecie!) nie chciało mi się tutaj wrzucać. Tak, tak... to niestety łączyło się z koniecznością napisania czegoś przyzwoitego, a więc nie w środku nocy, kiedy mój mózg już odmawiał współpracy, a jedynie wtedy miałam trochę wolnego...
Dość o mnie!

Oto super soczyste, owocowe, arbuzowe spodenki!
Prosto z Przystani Elfów z samej Nibylandii!
(Która wróżka ogrodowa, nie chciałaby ich założyć?)

Rozmiar: podejrzewam że S (nie mają metki)

Zakupione w secondhandzie i moimi rękami przerobione na wakacyjny, kolorowy look :D
Do farbowania użyłam farbek do tkanin oczywiście i sporo się namęczyłam żeby linie chciały ze mną współpracować, a poszczególne kolory pozostawały na swoich miejscach, ale w końcu się udało.



Trochę żałuję tych niebieskich nici, ale przynajmniej dzięki nim jest jeszcze większa możliwość skomponowania do spodenek reszty ubioru ;)