niedziela, 19 maja 2013

002 Koszulka z Insygniami

Hej! Myślę, że już kolejna pora na skromne dzieło ;)
Tym razem wstawiam coś, co miało już okazję ujrzeć światło dzienne na innym blogu, ale tak idealnie pasuje do mojej "zakurzonej, magicznej" tematyki, że nie mogłam się powstrzymać. Sami zrozumiecie (mam nadzieję) jak tylko spojrzycie w dół/ opcjonalnie na tytuł posta...

Słowem wstępu może najpierw trochę o nadruku na koszulce. Ha! Nadruk to ładnie powiedziane! Autorskie maźnięcia farbą i pędzlem - te słowa jakoś bardziej odzwierciedlają akcję, której została poddana tkanina... Dla niezorientowanych w magicznym świecie mugoli: możecie tutaj zaobserwować znak Insygni Śmierci - symbol trzech najważniejszych artefaktów w świecie czarodziei, o których mówią "Baśnie Barda Beedle'a". 
Trójkąt to Peleryna Niewidka, okrąg symbolizuje Kamień Wskrzeszenia, a pionowa linia obrazuje Czarną Różdżkę. 

Koszulka została wykonana z białego T-shirtu o "damskiej rozmiarówce" M. Nie wiem jak wy, ale dla mnie damskie czy męskie zawsze są wielgachne, może jedynie bardziej lub mniej szerokie, ale wiszą na człowieku tak czy siak. Co prawda jeżeli T-shirt jest ciekawy to może on wyglądać nawet uroczo, ale zwykły chiński, biały wyrób na początku do siebie nie zachęcał. Wierzcie mi. 

Korzystając ze swoich świeżo nabytych umiejętności farbowania tkanin, ochoczo wcisnęłam artystycznie wyciętą bluzkę do garnka. Właściwie to wtedy miałam nadzieje na posiadanie jakiś umiejętności, ponieważ to była moja pierwsza próba używania farb do tkanin. Niestety, o ile pierwszy kolor jaki uzyskałam był jasnym beżem (nie był  jednak tym, jakiego oczekiwała moja wyobraźnia) to po wielu próbach w końcu udało mi się uzyskać kolor podobny do pergaminu ze stosownymi przebarwieniami.

W kwestii rozmiarowej:
 długość to w przybliżeniu od 60 cm do 43 cm;
 szerokość ok. 47 cm;




wtorek, 7 maja 2013

001 Naszyjnik "Always"

 Na początek może krótka historia tego jak się tu znalazłam i jak pojawił się na świecie niżej prezentowany przedmiot. Nie ukrywam, że wcześniej już z uporem maniaka twierdziłam, że iście artystyczna ze mnie dusza i ciągle chciałam coś tworzyć. Za mną są wyroby z modeliny, kolczyki z koralików itd... Ostatnimi czasy zaczęłam też szyć i farbować ubrania, a nie tak dawno przemogłam w końcu swoje skąpe nastawienie i postanowiłam zakupić co nieco półfabrykatów na jednej ze stron dla twórców biżuterii. No to tyle słowem wstępu o mnie, teraz może coś o blogu... 

Dlaczego "Zakurzony kufer"? Bo jestem wielką fanką fantasy i chciałabym tworzyć szeroko pojęte handmade właśnie o takiej tematyce. Długo myślałam, czy może nie skupić by się na jednej, konkretnej serii - ale przecież jest tyle fantastycznych krain i istot, które potrafią zainspirować do tworzenia!  Więc stanęło na czymś co mile kojarzy się chyba każdemu fanowi fantasy. 
Stary, schowany gdzieś na strychu, pełen tajemnic, zakurzony kufer. 

Dlaczego "alohomor-art"? To już takie moje miłe, osobiste skojarzenia ;) Bo przecież jak kufer to i sposób na jego otwarcie, a czy jest lepszy sposób dla czarodzieja niż zaklęcie otwierające? 

Przechodząc do pierwszego przedmiotu, niejako przecież bohatera tego postu, chciałabym Wam zaprezentować naszyjnik zatytułowany przeze mnie po prostu "Always". 


Słowa pochodzą ze słynnej serii "Harry Potter", wypowiada je Snape do Dumbledora (a my możemy je usłyszeć w jego wspomnieniach, które obserwuje Harry). 
Dla niezorientowanych - to jedna z najbardziej romantycznych scen w historii całej ludzkości! Przynajmniej w odczuciu mojego zaczarowanego przez Rowling serduszka. 

Podobny naszyjnik rzucił mi się kiedyś, gdzieś w oczy w bezdennym Internecie i niejako pchnął mnie to odświeżenia swojej miłości do serii HP, a tym samym zainspirował do tworzenia fantastycznych przedmiotów i prowadzenia tego bloga (żeby nie było: słowo "fantastycznych" odnosi się tutaj do "inspirowanych seriami fantasy", nie mam aż tak wielkiego ego, żeby wszem i wobec ogłaszać, że moje dzieła są najlepsze).

Naszyjnik składa się z:
- owalnego sekretnika w kolorze antycznego brązu o długości 32 mm i szerokości 23 mm;
- kokardki również w kolorze antycznego brązu;
- łańcuszka;
- karabińczyka
(który nota bene nie jest tutaj potrzebny, bo po prostu wkładam naszyjnik przez głowę - ale może któregoś dnia, będę miała niezwykłego koka upiętego z włosów i rozpięcie łańcuszka okaże się jedynym rozwiązaniem? Przezorny zawsze ubezpieczony ;D );



Przedmiot na szczęście nie wylądował na dnie bezdennego zakurzonego kufra, a na mojej szafce i powiem Wam, że uwielbiam go nosić ;)